Porady w pies.onet.pl

Porady w portalu PIES.ONET.PL autorsta Andrzeja Kłosińskiego publikowane były regularnie w latch 2007-2011. Poej prezentujemy wybrane z nich: 

Mam problem z moją trzyletnią labradorką. Już przed cieczką i w jej trakcie jest strasznie pobudzona. Gdy tylko ma okazję, rzuca się "na nogę' i wykonuje ruchy kopulacyjne. Nie można się od niej odgonić. Robi to bardzo często. Kiedy skończy cieczkę wszystko wraca do normy. Jest to bardzo uciążliwe. Czy to jest normalne? Czy można temu zaradzić? Proszę o radę.
Natura ma swoje prawa, a popęd seksualny jest najsilniejszym popędem. Ta sama natura nie obdarza jednak wszystkich równo i są zwierzęta (podobnie ludzie) wyjątkowo seksualnie pobudliwe  przez co niekiedy sprawiają kłopot swoim właścicielom. Jedynym sensownym rozwiązaniem jest w tym wypadku sterylizacja, a więc pozbawienie organizmu suki wpływu hormonów płciowych produkowanych przez jajniki w cyklu płciowym. Niestety w naszej katolickiej kulturze, gdzie możliwość prokreacji jest istotnym elementem tożsamości i wartości tak kobiety jak i mężczyzny, kastracja zwierząt budzi mniej lub bardziej świadomy opór, czego doświadczam nader często w czasie konsultacji podobnych przypadków. Jeśli jednak na problem pozbawiania zwierząt towarzyszących zdolności rozrodu i popędu seksualnego spojrzeć chłodnym okiem, znaleźć można wiele rozsądnych argumentów na korzyść kastracji. Po pierwsze, zwierzęta żyjące pod naszym dachem nie mają możliwości realizacji potrzeb seksualnych (poza nielicznymi wyjątkami, kiedy dopuszczamy je do rozrodu - zawsze jednak na naszych warunkach) co jest przyczyną frustracji i napięcia (u suk w okresie rui, u psów kiedy pojawiają się bodźce seksualne, jak choćby zapach suki w cieczce, który to zapach przeciętny pies wyczuwa z odległości kilometra). Po drugie popęd seksualny to nie tylko sam, że tak powiem, czysty seks, ale także zachowania rywalizacyjne samców i niepokój związany z poszukiwaniem partnera u suk. Nic dziwnego, że niektóre psy stają się pobudliwe i próbują rozładować napięcie seksualne w rożny sposób, choćby kopulując nogi właścicieli (lub zdumionych gości!); mogą też być agresywne, jeśli z jakichkolwiek powodów mają do tego predyspozycje. Po trzecie zabieg sterylizacji czy kastracji jest rutynowym i bezpiecznym (wyjąwszy przypadki, w których podanie narkozy może być niebezpieczne np. z uwagi na choroby krążenia) zabiegiem. Po czwarte wysterylizowanie suki zapobiega chorobom układu rozrodczego, jak choćby ropomaciczu. Po piąte wreszcie dzięki sterylizacji mamy z głowy problem chronienia suki dwa razy do roku przed przypadkowym kryciem (pomysłowość chłopaków psich i ludzkich jak pokazuje doświadczenie nie zna granic). Jedynym rozsądnym, podnoszonym często przez przeciwników, argumentem przeciw sterylizacji jest fakt, że suka/pies może utyć. Dzieje się tak dlatego, że pozbawienie organizmu hormonów płciowych powoduje mniejszy metabolizm i nadmiar pokarmu odkłada się w postaci tłuszczu. Wystarczy jednak dostosować ilość pokarmu do wymagań organizmu wysterylizowanego zwierzaka, by zapobiec otyłości (sam mam wysterylizowaną suczkę, która jest w dobrej kondycji mimo swoich prawie 11 lat). Dla mnie osobiście najważniejszym argumentem za sterylizacją jest fakt, że wysterylizowana zwierzę nie męczy się nie mogąc zrealizować swoich naturalnych potrzeb. Sam pewnie dałbym się wykastrować, jeśli miałbym absolutną pewność, że już nigdy nie będę miał szansy na seks (na szczęście jednak takiej pewności nie mam).
 
Mamy problem. Trzy miesiące temu przygarnęłam około rocznego dużego psa. Pies zna podstawowe komendy, z których wykonaniem nie ma problemów do czasu, kiedy z narzeczonym zaczynamy się przytulać i całować. Pies przeraźliwie szczeka, piszczy, wskakuje na łóżko i próbuje nas rozdzielić. Poproszony o zejście schodzi i kładzie się na swoim legowisku (zawsze zostaje pochwalony za to lub nagrodzony smakołykiem), ale to nie trwa długo. Po chwili wszystko zaczyna się od nowa. Nie wiemy jak sobie z tym poradzić. Czy pies jest zazdrosny, czy może myśli że któremuś z nas dzieje się krzywda? Dodam, że niestety nie ma możliwości żeby pies przebywał poza pokojem w takich sytuacjach.
Obydwie hipotezy na temat przyczyn zachowania się psa prawdopodobne. Psy - samce pod wpływem testosteronu rywalizują z innymi samcami i, choć nie ma na to twardych naukowych dowodów, ta rywalizacja przenosi się także na ludzi - samców. Z drugiej strony jeśli, że tak powiem, wykonujecie różne figury w dużym zwarciu, pies może czuć się zaniepokojony sytuacją, bo w psim rozumieniu, takie zachowanie dotyczy konfrontacji i walki. Dlatego po psiemu (patrz Turid Rugaas „Sygnały uspokajające. Jak psy unikają konfliktów”) próbuje was rozdzielić. Najprostszym rozwiązaniem (nie licząc abstynencji seksualnej, której tu nie proponuję) będzie wykorzystanie kennel klatki, do której należy psa uprzednio przyzwyczaić (instrukcja na stronie www.coape.pl). Na marginesie dodam, że tego rodzaju problemy nie są znowu tak rzadkie. Sam kiedyś zostałem uszczypnięty przez moją suczką w ramię w chwili intymnych uniesień.

Mamy rocznego yorka. Od początku pobytu w naszym domu sprawował się dobrze. Co prawda ciągle toczyłam boje z mężem o to, że rozpieszcza psa.Podkarmiał go ze swojego talerza, pozwala mu spac w swoim łóżku, jeść (gryzaki). Pies na szczęście ma swoje legowisko w przedpokoju. Wstając rano znajdujemy tam wszystko co psu uda się "zwędzić". Buty, bielizna, ubrania, poduszki z krzeseł w kuchni... Ale to jeszcze można znieść. Najgorsze jest to, że od paru dni robi kupę pod drzwiami wejściowymi. Często sikał, ale braliśmy to za znaczenie terenu. W naszej klatce mieszkają trzy suczki. Ale teraz doszły kupy i mam wrażenie, że on załatwia się tak ze złośliwości. Jest wyprowadzany trzy razy dziennie. Myślę, że to złośliwość, ponieważ trochę ograniczyliśmy mu swobody. Faktem jest, że mój mąż doprowadził do tego, ze to pies rządził w domu, ale tylko w stosunku do niego. Nigdy nie wszedł na moje łóżko, a do męża bez pardonu i bez zaproszenia.Na spacery wychodziliśmy bez smyczy tnz. smycz zawsze miałam, ale mógł sobie swobodnie chodzić. Niestety w ostatnim czasie uciekł mi parę razy, przez ulicę i wogóle nie reagował na wołanie, nagrody ani nic innego. No i przeprosiliśmy się ze smyczą. Teraz go nie puszczam, bo boję się, że będzie uciekał. Może to tylko moje odczucia, ale mam wrażenie, że nasz york jest wyjątkowo krnąbnym psem. Pępek świata, bez którego nawet nie można pójść do toalety. Popełniliśmy chyba dużo błedów,zwłaszcza mąż który rozpieścił psa do granic możliwości. Jestem już nim zmęczona. Nie wiem co robić. Mam dość sprzątania psich kup i sików,zniszczonych paneli i innych rzeczy. Pies ma zabawki, gryzaki, smakołyki, ale domaga się nieustannej uwagi i adoracji, to jest chore! Proszę poradzić co możemy zrobić,aby bycie razem sprawiało wszystkim radość, a nie tylko stres.
Przede wszystkim rozprawmy się z poglądem, że pies sika i robi kupy złośliwie. Złośliwość bowiem to świadome działanie mające wywrzeć zamierzony skutek (przykrość) osobie, do której jest skierowane. Takie działanie zakłada możliwość wyobrażenia sobie celu oraz wczucie się i rozumienie uczuć, myśli czy motywacji innych, a więc takiego stopnia rozwoju świadomości jaki zwierzętom nie jest dostępny. Zwierzęta, które są z nami - psy i koty - mogą rzecz jasna rozumieć nasze emocje obserwując nasze zachowanie jednak wyłącznie tu i teraz.(Za to właśnie kochamy zwierzaki - są szczere w swoich emocjach!) Nie sposób więc przypisać waszemu yorkowi zdolności pojmowania jak będziesz czuła się kiedy wstaniesz rano i zobaczysz kupę w przedpokoju. Przyczyną zachowania waszego pupila jest napięcie i stres, którego źródła to zarówno wasz konflikt  wokół psa, jak i brak jasnych norm i reguł dotyczących tego co wolno, a czego nie wolno robić. W rezultacie pies za to samo zachowanie raz uzyskuje nagrody (przytulanie, uwaga, zabawa), innym razem jest karany (krzyk, zdenerwowanie, złość). To stanowczo za dużo jak na małą psią głowę, stąd napięcie, które zwierzę rozładowuje sikając, robiąc kupę lub przynosząc pachnące człowiekiem przedmioty. Nie bez znaczenia jest też to, że w związku z zachowaniem psa więź z wami jest dla niego trudna i podszyta obawą, jeśli nie strachem. Stąd dodatkowa frustracja i powód do kłopotliwych zachowań, o których piszesz. Proponuję usiąść z mężem (najlepiej przy smakowitej kolacji) i ustalić reguły dotyczące psa w domu. Poczytajcie któryś z mądrych poradników na temat wychowania psów (np. B.Górny, Z.Mrzewińska - „Sam wychowasz swojego psa”) i dowiedzcie się więcej na temat psich potrzeb i reguł, które rządzą psim światem. No i przede wszystkim obydwoje kochajcie, albo przynajmniej lubcie waszego pupila, bo bez tego każdy pies będzie czuł się nieszczęśliwy. Jeśli jednak się nie dogadacie, znajdźcie mu dom, w którym będzie czuł się dobrze i bezpiecznie i w którym będzie wiedział gdzie jest jego miejsce.

.
Niedawno w naszej rodzinie pojawił się mały szczeniak (kundel). Piesek ma już z półtora miesiąca. Dość szybko przyzwyczaił się do nowego jedzenia, ale wciąż mamy z nim problemy. Po pierwsze Kiba nas gryzie, jak nie w ręce to po nogach/spodniach/butach itd. W dzień śpi przez większość czasu i nie udaje nam się go czymś zająć. Zaś w nocy budzi się co chwilę, załatwia na podłodze i zaczyna piszczeć tak długo, aż w końcu nas budzi, czasami łazi po domu i obgryza nasze łóżka. Próbowaliśmy już wsadzania go do kojca, ale gdy tylko się tam znalazł, jego piski słychać było po drugiej stronie ulicy. Rozłożyliśmy w domu gazety w nadziei, że to na nich będzie załatwiał swoje potrzeby fizjologiczne, jednak jego wybór częściej pada na dywany i panele. Wiele już razy udało nam się przyłapać na "gorącym uczynku" i ukarać tarmoszeniem za skórę na karku, ale to nie pomaga. Co robić w takiej sytuacji ? Zrozpaczona rodzina
Nie ma powodu do rozpaczy, bo takie szczenięce kłopoty są raczej codziennością wielu właścicieli. Aby wyjaśnić o co w tym wszystkim chodzi powiedzmy sobie na początku o dwóch prawach rządzących uczeniem się zachowań. Pierwsze z nich brzmi – zachowanie, które przynosi korzyść będzie powtarzane, drugie natomiast – zachowanie, które nie przynosi korzyści nie będzie powtarzane przez psa. Na razie mam nadzieję brzmi logicznie. Teraz zastanówmy się jakie korzyści może mieć szczeniak z podgryzania ludzkich rąk czy kostek. Na pierwszy rzut oka żadnych, jednak jeśli weźmiemy pod uwagę jego wrodzone zachowania i to, że jak wszystkie ssaki jest istotą, dla której emocje mają duże znaczenie, dojdziemy do wniosku, że korzyści jednak są. Po pierwsze, szczeniak z natury stara się podążać i złapać do pyszczka coś, co się rusza lub ucieka. Po drugie, emocjonalne zachowanie ludzi, nawet jeśli są to połajanki, jest dla psa bardzo atrakcyjną nagrodą. Oczywiście nie możemy szczeniaka wyłączyć w sytuacji, kiedy podgryza ręce, tak jak wyłącza się telewizor, możemy jednak przekierować jego zachowanie na inne poruszające się obiekty (używając dalej terminologii telewizyjnej – zmienić mu kanał). Proszę zatem skorzystać z któregoś z nowszych poradników, by nauczyć siebie i psa kilku pożytecznych zabaw, takich jak pogoń za piłką czy przeciąganie bawełnianego sznura. Należy też pamiętać, że szczeniak musi mieć coś do gryzienia (gryzaki), bo, po pierwsze, rosną mu zęby, po drugie, leży to w naturze każdego psa. Zachowania niechciane najlepiej ignorować odwracając się od psa z krótkim i głośnym "Auu!" Jeśli to nie pomaga, można na początku błyskawicznie przenieść szczenię do innego pokoju i na kilka minut zamknąć drzwi, zostawiając go tam samego, by ochłonął (uwaga – nie może to być jednak ciemna łazienka, w której będzie się bał). Osobną sprawą jest przestawienie rytmu dnia i nocy. Zdarza się to zarówno szczeniakom, jak i ludzkim niemowlętom. Dobrzej jest mieć szczeniaczka lub niemowlę, które nie odrywa nas od zajęć i nie domaga się ciągłej uwagi w dzień, kiedy mamy dużo domowych zajęć. Niestety natura ma swoje prawa i kiedyś rozwijająca się istota musi mieć czas na właściwą sobie i właśnie rozwijającą aktywność. Nie ma innej rady jak budzić szczeniaka jak najczęściej w ciągu dnia i proponować mu zabawę oraz wyprowadzać na dłuższe spacery. W nocy natomiast należy konsekwentnie odmawiać psu uwagi, jeśli to konieczne zamykając go w klatce (do której powinien być przyzywczajony – jak to zrobić na stronie www.amichien.pl) lub w miejscu, gdzie jest jego legowisko. Czeka was kilka nieprzespanych nocy i to rzeczywiście może być powód do rozpaczy, ale… naprawdę warto.
 
Mój 6-letni pies po śmierci swojego kompana (16-letniego) nie chce wejść do swojej budy i uparcie, czy to deszcz, czy upal, śpi w różnych częściach ogródka na gołej ziemi. Psy miały oddzielne budy, przy czym to starszy zawsze wybierał sobie miejsce do spania, a młodszy, nie mając dużego wyboru, lokował się tam gdzie było wolne. Po śmierci starszego oba miejsca przestały mu odpowiadać (mimo gruntownego sprzątania) i nie ma sposobu, aby go przekonać. Pies przemoczony i trzęsący się z zimna uparcie trwa przy swoim, a ja nie bardzo wiem, co jest przyczyna takiego zachowania? Maggie
Przypuszczam, że mniej tu chodzi o budę, a bardziej o uczucie samotności jakie towarzyszy psu po utracie najbliższego przyjaciela. Psy bardzo różnie reagują na śmierć psa, z którym były zżyte. W części przypadków ich smutek i przygnębienie są najprawdopodobniej takie same, jak nasze uczucia po utracie kogoś bliskiego. Przebywając na zewnątrz budy pies nie czuje się być może aż tak samotnie, choćby dlatego, że słyszy, czuje i widzi więcej przejawów "życia". Możecie próbować karmić waszego pupila w budzie, wabić go do niej rzucanymi smakołykami, jednak może się zdarzyć, że nie uda się sprawić by chciał w niej spać lub odpoczywać. Są psy, tak jak i są ludzie, którzy nie potrafią żyć w samotności. Dlatego jeśli możecie przygarnijcie lub kupcie drugiego psiaka, który sprawi, że wszystko wróci do normy.

Jestem właścicielką 2,5-rocznej spanielki bretońskiej. Obawiam się, że pomimo dobrych chęci, nie uniknęłam błędów w wychowaniu mojej suczki. Zauważyłam objawy dominacji: częste podawanie łapy (kiedy jej o to nie proszę), bardzo częste opieranie pyska o mnie, totalne ciągnięcie na smyczy, leżenie i spanie w miejscach nie przeznaczonych do tego itd. W jaki sposób zacząć pracować nad poprawieniem zachowań, aby nie stresować psa i ogólnie, żeby zrobić to w sposób prawidłowy? Pozdrawiam serdecznie i bardzo proszę o odpowiedź. g.
Skąd przyszło Ci do głowy, że zachowania, o których piszesz są zachowaniami dominacyjnymi, to znaczy służą potwierdzeniu "wyższej pozycji" psa w stosunku do Ciebie? Akurat podnoszenie łapy jest wrodzonym wzorcem zachowania manifestującym podporządkowanie, tak bowiem zachowują się małe szczeniaki wobec dorosłych psów (nota bene, właśnie dlatego tak łatwo uczymy podawania łapy). Stojąc nad psem i wymawiając coraz groźniej nic nie znaczące dla niego zaklęcie "podaj łapę!", prowokujemy skonfundowanego psa do okazywania submisji w sposób, jaki ma zapisany w mózgu (przez podniesienie łapy). Kładzenie kufy na kolanach to nic innego jak potrzeba bliskości społecznej, podobnie jak spanie w pachnącym Tobą łóżku czy fotelu. Pies ciągnie na smyczy, by jak najszybciej dostać się do miejsca, gdzie może pobiegać lub coś powąchać. Z natury też chodzi szybciej niż człowiek. Tak zwana teoria dominacji, która pobrzmiewa mocno w przedstawionej interpretacji psich zachowań, jest w świetle współczesnych badań i obserwacji, delikatnie mówiąc niedorzeczna. Niestety sporo obecnej wciąż na rynku literatury poradnikowej, zwłaszcza tej sprzed kilku-kilkunastu lat, opiera się w dużej mierze na tego rodzaju błędnych poglądach. Jeśli więc czytujesz książki w rodzaju "Okiem psa" Johna Fishera (który pod koniec życia radykalnie zmienił poglądy) czy "Zapomniany język psów" Jan Fennel, możesz ich używać jako podpórek pod kiwający się stół, nie stosuj jednak zawartych w nich rad dotyczących redukcji pozycji w stadzie przez jedzenie wcześniej od psa, nie pozwalanie na wygrywanie w zabawach, nieprzepuszczanie przez drzwi przed człowiekiem, niepozwalanie na spanie w łóżku i tym podobnych cudownych sposobów na pokazanie psu, kto jest "przewodnikiem stada". Kwestionując tego rodzaju sposoby postępowania z psem, nie kwestionuję rzecz jasna potrzeby podporządkowania go poleceniom i sprawowania kontroli nad jego zachowaniem. By wychować psa i nauczyć go poprawnego z naszego punktu widzenia zachowania w różnych życiowych sytuacjach, warto przyswoić sobie kilka prostych reguł dotyczących procesów uczenia się i umieć je stosować na co dzień. Sięgnij więc do któregoś z dobrych poradników dotyczących szkolenia (np. Inki Sjosten – "Posłuszeństwo na co dzień" lub B. Górny, Z. Mrzewińska – "Sam wychowasz swojego psa") albo, jeszcze lepiej, weź udział w zajęciach dobrej psiej szkoły. Przestań też traktować zachowania twojej spanielki jako przejawy chęci uzyskania władzy czy przewagi nad Tobą. Takie traktowanie psa prowadzi do nieustannych konfrontacji, zabija radość wzajemnych kontaktów i życia pod wspólnym dachem.

Miesiąc temu zaadoptowaliśmy pieska, który jak się okazało boi się samochodów i obcych ludzi. Jest to dla nas dużym problemem, gdyż chodzenie z nim na spacery to nie jest miła przechadzka. Aby dojść parku musimy przejść przez kawałek miasta, wtedy pies ciągle drży przy ulicy, a kiedy nadjeżdża auto, to miota się na smyczy. Gdy jest wystraszony, nie reaguje w ogóle na swoje imię i nie zwraca na nas uwagi. Podczas wyprowadzania go za potrzebą ze mną jest mniej bojaźliwy, lecz z mężem lub synem nie chce wychodzić w ogóle. Ponadto pies nie reaguje chęcią wyjścia na dwór, nawet jeśli długo nie był za potrzebą. Zdarza mu się zrobić siku w domu (bo nie daje sygnału, że chce zrobić). Wbrew temu co opisałam, potrafi wesoło się bawić w domu, na łące czy nad wodą. Jesteśmy rodziną, która często jeździ na wycieczki lub dłuższe wypady i chcieliśmy, aby piesek był z nami. Niestety, w jego przypadku nowe miejsce równa się paraliżujący strach i zero z nim kontaktu. Martwi mnie jego zachowanie, czy to mu przejdzie? Agni
Najprawdopodobniej lękliwość szczeniaka wynika z braku doświadczeń z przebywaniem w mieście, w ulicznym ruchu, wśród przechodniów i samochodów. Skoro jednak psiak lubi ludzi, chce i potrafi się z nimi bawić, ma potencjał, który można wykorzystać w pracy z nim. Proponuję, póki pies jest jeszcze szczeniakiem, jak najczęściej wychodzić na ulicę i jak najdłużej z nim tam przebywać. Proszę zwrócić uwagę, że jeśli tylko przemykacie się z Waszym pupilem przez zatłoczoną ulicę do parku i z powrotem do domu, lękowe zachowanie utrwala się, bowiem za każdym razem pies doświadcza ulgi, kiedy znajdzie się nareszcie w parku lub domu. Aby przerwać to błędne koło proszę wszelkie zabawy i karmienie smakołykami przenieść na ulicę, najlepiej trochę dalej od domu (pies nie będzie spodziewał się, że zaraz znajdzie się w domu lub parku). Do pracy z psem można wykorzystać wyjątkowo smaczne kąski jedzenia lub ulubioną zabawkę (można wypracować specjalną zabawkę, do której pies ma dostęp sporadycznie, i na której mu szczególnie zależy). Proszę także nie pocieszać psa, gdy ten się boi, a jedynie koncentrować go na czymś innym – np. szybkim spacerze, wspomnianej zabawce, smakołyku. Bardzo ważne w pracy z psem są Wasz optymizm i zdecydowanie.

Aby przeczytać wszystkie odpowiedzi na pytania czytelników - kliknij tutaj.